Słowa modlitwy zawarte w tytule od stuleci towarzyszą mieszkańcom Krakowa. Strach przed epidemiami wywoływanymi przez „morowe” powietrze oraz samo pojawianie się plagi prowadziło do zjawisk, które pozostawiały trwałe ślady w strukturze miejskiej Krakowa oraz świadomości ludzi, którzy przeżywali i w nim mieszkali.
Epidemie w dziejach miasta.
Jedną z największych obaw Krakowian od wielu setek lat było pojawianie się w mieście chorób, które prowadziły do epidemii na wielką skalę. O pierwszych z nich dowiadujemy się od średniowiecznych kronikarzy m.in. Wincentego Kadłubka czy Jana Długosza. Okres największego nasilenia się morowego powietrza miał miejsce między XV a XVIII wiekiem. Szczególnie dały się one odczuć w połowie XV wieku, następnie pojawiały się cyklicznie co kilka lat w wieku XVI. Największe z nich jednak miały miejsce w latach 70 XVII wieku i w latach 1707-1709. Miasto traciło wtedy ogromne rzesze swoich mieszkańców. O ile na przełomie średniowiecza i renesansu Kraków mógł liczyć ok. 30 tys. ludzi to w początkach XVIII stulecia tylko 10 tysięcy. Dopiero w kolejnych wiekach zaczął na nowo zwiększać liczbę mieszkańców, dzięki rozwojowi medycyny i zwalczeniu zagrożenia, jakie niosły ze sobą choroby i epidemie.
Leczenie medyczne i wsparcie świętych.
Początkowo morowym powietrzem określano wszystkie choroby zakaźne w tym: dżumę, czarną ospę, tyfus czy cholerę. Nie znano przyczyn ich pojawiania się. Przewidywano, iż symptomami epidemii mogą być nietypowe zjawiska atmosferyczne, niekorzystny układ planet czy pojawienie się komet, a także duży przyrost liczby owadów czy gryzoni. Początkowo lekarze zalecali działania dopiero kiedy zdiagnozowano chorobę. W ramach prewencji zalecano ucieczkę z zapowietrzonego miasta. Ludzi, którzy zapadali na mór i zarazę leczono w kilku miejscach w Krakowie, m. in. Szpitalu św. Rocha (Dom pod Krzyżem) czy Szpitalu św. Sebastiana poza murami miasta od strony wschodniej. Na stan zdrowia w mieście wpływały także działania zakonników, szczególnie duchaków i bernardynów, którzy od połowy XV w. wraz z św. Szymonem z Lipnicy mieli opiekować się zapowietrzonymi. Często jednak medycyna pozostawała bezsilna. Uciekano się wtedy do pomocy świętych i wstawiennictwa Maryji. Szczególnego znaczenia nabrał w XVII i XVIII wieku kult Matki Boskiej Łaskawej, która ukazała się mieszkańcom Faenzy we Włoszech w XV wieku, gdzie zwalczyła szalejącą epidemię. Przedstawiano ją jako trzymającą połamane strzały gniewu bożego. Do dzisiaj można ją zobaczyć na północnej ścianie bazyliki mariackiej oraz w jej prezbiterium, a także na Plantach przy Collegium Novum oraz kościele św. Jana niedaleko Rynku Głównego. Dużego znaczenia nabrał także kult św. Rocha, św. Sebastiana oraz bł. Bronisławy (kaplica na Sikorniku). Inną boską interwencją miała być wspólna modlitwa reformatów z Jezusem, który miał zejść z obrazu i przegonić zarazę z lat 1707-1709. Do dzisiaj można podziwiać ten cudowny wizerunek w kościele św. Kazimierza (ul. Reformacka). Oprócz będącej w powijakach medycyny i pomocy sił nadprzyrodzonych duży wpływ na stan zdrowia miasta miały także funkcjonujące łaźnie miejskie (np. Dom Długosza na Kanoniczej) czy rurmus (okolice kościoła reformatów) dostarczający świeżą wodę pitną z Rudawy.
Zjawiska społeczne towarzyszące epidemiom.
Pojawianie się chorób zakaźnych w Krakowie zmieniało na jakiś czas jego wizerunek. Z obawy przed utratą zdrowia i życia z miasta uciekali królowie ze swoimi dziećmi a także biskupi i możnowładcy. Chowali się oni na czas zarazy w licznych rezydencjach m.in. Łobzowie czy Niepołomicach. Innym znakiem trwającej epidemii były pozamykane bramy miejskie oraz mocno ograniczony ruch pomiędzy miastem i jego obrzeżami. W czasie zarazy dużą rolę odgrywał hutman ratuszny oraz strażnicy miejscy, którzy pilnowali porządku w mieście. Często podczas nasilenia się choroby szukano winnych wśród biedoty miejskiej oraz Żydów. Prowadziło to do wyganiania plebsu poza mury miejskie oraz przeniesienia się ludności wyznania mojżeszowego na Kazimierz. Ważną, jednak bardzo źle opłacaną grupą zawodową byli wtedy grabarze. Otrzymywali oni zapłatę w formie pieniężnej oraz w dobrach po zapowietrzonych. Prowadziło to do wielu nadużyć, m.in. niejaki Bieniasz został w drugiej poł. XVI wieku ścięty w okolicach Kościoła Mariackiego za pomoc przy opuszczaniu tego świata przez ludzi, którzy ulegli chorobie. Zmarłych, szczególnie z plebsu, chowano wtedy poza murami miejskim na terenie Garbar przy nieistniejącym już kościele św. Piotra czy kościołach św. Gertrudy i św. Sebastiana. Do dzisiaj pozostała w tym miejscu Latarnia zmarłych, która w dawnych wiekach informowała o wejściu na ziemię z jednej strony uświęconą z drugiej skażoną pochówkami zadżumionych. Innymi zjawiskami, które nasilały się w okresie zaraz były masowe procesje biczowników oraz pojawianie się wichrzycieli, którzy próbowali zdobyć pieniądze poprzez sprzedaż rozmaitych panaceum i świętych olejów.
Ostateczne zwalczenie wielkich epidemii w XIX wieku.
Rozwój medycyny w Krakowie spowodował potrzebę znalezienia nowej siedziby pod szpital uniwersytecki wraz z jego klinikami. Największa część z nich została ulokowana na terenach jurydyki Wesoła (ul. Kopernika). Do dzisiaj mówi się o niej Via Medicorum czyli Droga Medyków. Wraz z utworzeniem nowych siedzib dla krakowskich szpitali w końcu XVIII i na początku XIX wieku zaczęto stopniowo usuwać zagrożenie związane z chorobami zakaźnymi. Do dzisiaj jednak w mieście pozostają figury, święte wizerunki oraz inne symbole, które w czasach największych epidemii miały chronić mieszkańców miasta, pomagać im w zwalczaniu zarazy i „morowego” powietrza.
Proponowana trasa zwiedzania.
Brama Floriańska, Szpital św. Rocha, Kościół Mariacki, Kościół Reformatów, Garbary, Figura MB Łaskawej na Plantach, Dom Długosza, Kościół Bernardynów, Latarnia Zmarłych na Plantach (św. Sebastiana), Ul. Kopernika.