Nazwa tego miejsca brzmi tajemniczo, nawet dla wielu rodowitych Krakowian. A przecież klasztor Kamedułów na Bielanach znajduje się na terenie Lasu Wolskiego, często przez nas odwiedzanego, choćby z uwagi na umieszczenie na jego terenie krakowskiego Ogrodu Zoologicznego. A jednak sam kościół Kamedułów i klasztor nie są celem częstych wycieczek. Powód jest bardzo prozaiczny. Do wszystkich zabytkowych kościołów na terenie Krakowa możemy wejść codziennie, aby pomodlić się czy też zwiedzić zabytkowe wnętrza. Jednak do kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Bielanach na co dzień nie ma wstępu. Przynajmniej dla kobiet 😉 Dlaczego? Klasztory kamedulskie są jednymi z nielicznych miejsc, do których ograniczono wstęp kobietom. Obecnie bielański klasztor dostępny jest dla nich aż! przez dwanaście dni w roku, ale do ścisłego eremu, gdzie znajdują się domki dla braci, panie nie mają wstępu w ogóle.

Klasztor Kamedułów na Bielanach – początki
Sam klasztor był prywatną, barokową fundacją. Dawniej tereny obecnych Bielan nosiły nazwę „Pagórki św. Stanisława”. Od XVII wieku potocznie nazywano wzgórze „Srebrną Górą”. Nazwa jak najbardziej związana była ze srebrem, ale nie dotyczyła jego wydobycia w tych okolicach. Fundator eremu, marszałek wielki koronny Mikołaj Wolski fortelem zdobył tereny pod budowę klasztoru od kasztelana wojnickiego Sebastiana Lubomirskiego. Zaproszony na ucztę do Wolskiego i zachęcony przez gospodarza podarował je Kamedułom. Aby jednak zrekompensować Lubomirskiemu darowiznę, Mikołaj Wolski obdarował go użytą podczas uczty srebrną zastawą. Kiedy powstał już klasztor nazwa zmieniła się ponownie i używana jest powszechnie do dziś. Związana jest już nierozerwalnie z mieszkańcami eremu. Bielany wzięły ostatecznie swoją nazwę od barwy habitów noszonych przez Kamedułów.
Nawrócenie alchemika? Kilka słów o fundatorze klasztoru
Zagadkową postacią związaną z tym miejscem jest osoba fundatora. Mikołaj Wolski nie tylko był jednym z najważniejszych urzędników w Rzeczypospolitej, ale także przyjacielem cesarza Rudolfa II i Zygmunta III Wazy. Ci trzej panowie znani byli powszechnie z tego, że zajmowali się szeroko pojętą magią. Efektem tej znajomości i wspólnymi zainteresowaniami króla i Marszałka Wolskiego był pożar na zamku wawelskim. Sam Wolski od chwili gdy w 1604 roku ufundował klasztor Kamedułów na Bielanach, zaczął prowadzić bardzo ascetyczne życie. Efektem tego było spalenie przed śmiercią wielu dziel sztuki i ksiąg uznanych za bezbożne. Po śmierci fundatora, zgodnie z jego wolą pochowano go w habicie kamedulskim pod posadzką kościoła, tuż przy wejściu. Wybór takiego miejsca pochówku był często formą pokuty – wierni wchodzący do kościoła „deptali” ciało zmarłego. Na płycie, którą przykryto grób Wolskiego umieszczono bardzo wymowny łaciński napis:
„Ze strachem patrzę na czyny moje i przed Tobą się rumienię,
Gdy przyjdziesz sądzić Panie, nie chciej mnie potępić”.
Autorem napisu był prawdopodobnie sam Mikołaj Wolski.
Kamedulska świątynia
Ciekawy jest także kościół Kamedułów. To piękna, barokowa budowla z fasadą wzorowaną na włoskich pałacach. W niszach umieszczonych w fasadzie kościoła znajdują się posągi świętych związanych z zakonem Kamedułów. Nad całym budynkiem górują charakterystyczne trzy wieże, widoczne nawet z centrum Krakowa.
Wewnątrz kościół jest skromny, jedynie kaplice boczne, które były prywatnymi fundacjami są bardzo bogato zdobione. Wśród ich fundatorów wymienić możemy samego króla Władysława IV Wazę. Na jego zlecenie pracował w kościele znakomity malarz, pracujący na polskim dworze, Włoch Tomasz Dolabella. W czasie mszy świętej w kościele zadziwia także cisza. To chyba jedyny w Krakowie kościół, który nie ma organów. Ich dźwięk mógłby rozpraszać rozmodlonych braci. Pod prezbiterium znajdują się także katakumby, w których pochowani są bracia z Eremu Srebrnej Góry.
Wkrótce majówka i długi weekend, którego nie możemy się doczekać. Może warto byłoby spędzić aktywnie te wolne dni i odwiedzić Bielański erem? To właśnie 3 maja, z okazji święta Matki Boskiej Królowej Polski wstęp do kościoła mają także kobiety. Jest to jeden z tych dwunastu dni w roku, kiedy życie eremu przewraca się do góry nogami a bracia tracą ciszę i spokój w swoim raju w myśl przysłowia, gdzie diabeł nie może … 😉